Czy znacie piosenkę Brassensa KUMPLE TO GRUNT? Znacie? No to posłuchajcie.
Poprzedni spływ kończyliśmy w Elektrowni Brąswałd. Odwiedziliśmy zaporę na „starej Łynie” i padło pytanie – a może popłynąć tą trasą? No i stało się. Zaprzyjaźniona firma kajakowa Euro Wadąg z Krzysztofem na czele zapewniła nam kajaki, logistykę i nie wiem w jaki sposób piękną pogodę. Znowu płynęliśmy w kameralnym gronie, do ekipy dołączyli Małgosia i Paweł.
Trasę elektrownia – zapora potraktowaliśmy jako rozgrzewkę, bardzo krótki odcinek. Przed „ostrym startem” przypomnieliśmy sobie okoliczności budowy elektrowni Brąswałd, przekopania kanału. Trzeba znać swój region. Na tym odcinku czekała historia. Na początku lutego 1807 teren Jonkowa, Mątek, Kajn, Barkwedy był miejscem potyczki. Łyna przedziela wojska francuskie i rosyjskie, sama rzeka wyglądała inaczej niż w obecnych czasach. W Jonkowie spotykają się ostatnio oddziały rekonstrukcyjne „z epoki” odtwarzając fragment bitwy. My ruszyliśmy. Zaczęło się pięknie. Spokojny nurt, przeszkody były ale dla opływanej ekipy niestraszne, koryto rzeki szerokie. Później było jeszcze ciekawiej. Trzeba było „szukać nurtu”, omijać zwalone drzewa, były trzy przenoski na kładkach przez rzekę. I tu ciekawa sprawa, płynęliśmy w czterech jedynkach i jednej dwójce, ale liczyła się praca zespołowa oraz wzajemna pomoc. Kumple to grunt, ukłony dla Małgosi. Przy okazji były rozmowy i pozdrowienia z mieszkańcami okolicznych domów. Tak powinno być. Pierwszy postój na odpoczynek zrobiliśmy w Lipniaku, miejsce opisane przez Marię Zientarę Malewską. Znowu kłania się historia. Ciekawe było to, że podjechał do nas mieszkaniec widocznego w oddali domu. Życzliwie dopytywał jak nam się płynie i dokąd zmierzamy. Jak zwykle nawiązywaliśmy kontakty, nie jesteśmy sami. W Kajnach czekała na nas następna ciekawostka, tym razem techniczna. Taran wodny. Oprócz kajakarstwa uprawiamy inne formy turystyki. Krajobrazy i rzeka dostarczały nam wspaniałych wrażeń. W Barkwedzie przepłynęliśmy pod mostem, o który walczyli francuzi i rosjanie, tym razem było spokojnie. Drobnym kłopotem były dwie wcześniejsze kładki i zwalone drzewo. Z drugiej strony nie mogliśmy narzekać na nudę i monotonię. Pętlę skończyliśmy w stanicy wodnej w Brąswałdzie. W klubie pływamy już trochę czasu. Kajakami, pod żaglami, rejsy morskie. Zawsze jest nam miło na nowo odkrywać okolice Olsztyna. Do zdobycia „Korony Rzek Powiatu” pozostały rzeki: Kośna, Giłwa, Symsarna, oraz pętla Zalesie. Tyle wody przed dziobem kajaka … Popłyniemy.
Andrzej Przybylski